ad

16.05.2011


Labels: , , ,

Google kontra Facebook



Walka pomiędzy Google a Facebookiem nabiera mocnych rumieńców. Ostatnie doniesienia o wynajęciu przez firmę Marka Zuckerberga agencji PR, która miała zająć się oczernianiem wizerunku Google w mediach, jest tego najświeższym przykładem. Pokazuje to również, iż w tej wojnie wkrótce nie będzie się już brać jeńców. Wszystkie chwyty dozwolone.


Plan Facebooka był prosty – przesłać na skrzynki mailowe dziennikarzy i blogerów informacje dotyczące najbliższych działań Google, które miały rzekomo poważnie naruszać prywatność użytkowników. Ci z kolei mieli zapełnić blogi, serwisy informacyjne szeregiem newsów, artykułów i innych materiałów, które w oczywisty sposób podkopałyby wizerunek firmy. 

Wszystko szło dobrze, dopóki nie wyszło na jaw, że za tym wrzutkami do mediów stała agencja PR Burson-Marstaller, wynajęta przez Facebooka, a same rzekome dowody na „haniebne postępowanie” Google okazały się mocno naciągane. Jeden ze znanych i wpływowych amerykańskich blogerów specjalizujący się w  kwestiach związanych z bezpieczeństwem i prywatnością w sieci – Chris Soghoian nazwał te materiały „robieniem z igły wideł” i nagłośnił całą akcję ujawniając zapis korespondencji między nim a wspomnianą wcześniej agencją.

Rzecznik portalu Facebook przyznał, iż faktycznie agencja Burson-Marstallers została wynajęta, lecz portal miał ku temu uzasadnione powody i kierował się jedynie dobrem swych użytkowników i troską o ich bezpieczeństwo. Przekazane mediom materiały miały zaś sprawić, że „niezależne i bezstronne” instytucje i osoby przyjrzą się i zweryfikują zastrzeżenia i obawy Facebooka w stosunku do Google.

Brzmi to niezwykle górnolotnie i szlachetnie, ale rzeczywistość jest znacznie bardziej przyziemna. Stawką w tej walce są bowiem niezwykle cenne dane – tzw. mapy powiązań, połączeń między użytkownikami Internetu i wszystkim, co w sieci się znajduje, a z czym weszli w interakcję. Tzw. social graph to prawdziwa kopalnia wiedzy o internautach, ich zainteresowaniach, poglądach, gustach etc. Facebook te dane w znacznej mierze posiada, a ambicją Google jest również je zdobyć.

I chociaż wprost nie nazywają największego portalu społecznościowego świata swoją konkurencją, to jednak tajemnicą poliszynela jest fakt, że sektor społecznościowy będzie kolejnym polem rozwoju Google. Dotychczasowe podejmowane próby (m.in. Google Buzz) okazały się wprawdzie porażką, ale kiedy stawką tej rywalizacji są miliardy dolarów trudno oczekiwać, iż na tym poprzestaną.

Na kolejne bitwy w tej wojnie zapewne nie przyjdzie nam długo czekać.



0 comments:

Prześlij komentarz